Przy pomniku na Wilanowie (teraz jest to jedynie określenie lokalizacji, bo budowlańcy zabrali pomnik, nanieśli błota i nie zostawili karteczki kiedy i czy pomnik powróci, a my tak bardzo za nim tęsknimy) szybki meeting z Łukaszem, który właśnie kończy dzisiejszy ride. Windjacket ląduje w kieszeni, dzisiaj się już nie przyda – yeah! Ruszam dalej, myślę o ładnych zdjęciach, które robi Łukasz i jego blogu i nagle przypomina mi się, że zabrałam cam polaroid, ale gdzie ona jest?! OFAK! ZGUBIŁAM PO DRODZE!! Aaaaaa!!
Tel: Aleeeks! Zgubiłam! Może leży przed domem, weź sprawdź! Tymczasem wracam z prędkością światła poszukując niebieskiego zawiniątka. Znajduje kamerkę przy krawężniku śmierci (śmierci, bo wyłożyłam się na nim dobre pięć razy na starcie mojej życiowej przygody z szosą). hura!! jest kamerka! jest radość!!
Po rozgrzewce i z jeszcze większą dawką euforii jadę dalej szczerząc się do świata
Przy kanale rodzinka na rolkach, facet trzyma syna. Laska jedzie w moim kierunku i macha. Zatrzymuję się, pytam, czy coś się stało.
Laska: “a wyglądamy jakbśmy potrzebowali pomocy?!”
Ja: no, machałaś rękami i jechałaś prosto na mnie??
Laska: “nie, może przypadkiem, nie mamy w zwyczaju zaczepiać obcych ludzi?!”
Ja: jakby coś wam się stało, to chyba nie czekalibyście na kogoś znajomego, żeby go zaczepić i poprosić o pomoc?!? Miłego dnia.
Odjeżdżam. A żebyś się wyje… na tych swoich rolkach i żeby się nikt obcy nie zatrzymał jak będziesz machać szkitami. Karma cię dopadnie.
Jadę dalej. Słońce coraz bardziej rozpieszcza. Hozier mi śpiewa, gluty w nosie produkują się na potęgę (na szczęście doskonale opanowałam wydmuchiwanie metodą, której nie opiszę, gdyż jest zwyczajnie mało atrakcyjna :D), piegi się robią, w bidonie coś poziomkowego, omnomnom. Najlepiej.
Spotkałam dzisiaj dziesiątki ludzi na bajkach. Co piąta osoba szczerzyła się podobnie jak ja – słoneczne pozdrowienie. Jeszcze nienasycona troszkę modyfikuję ‘ulubioną pętelkę’, żeby jeszcze kilka kilometrów się powygrzewać. Ołłłjeeeee
Pod domem spotykam sąsiada.
S: O proszę! ile to dzisiaj kilometrów?
ja: coś ponad 50 będzie. Przy takiej pogodzie to można cały dzień jeździć
S: o kur… teraz mi wstyd, chyba pójdę pobiegać. Miłego dnia!
Podsumowując, kto nie jeździł dzisiaj ten trąba. Było wspaniale.
Look of the ride:
Sunglasses – N-Force – Carrera
Helmet – Giro Amaro – Giro
Women’s Brevet Jersej – Rapha