„Przepis na rower” – „It’s all about the bike”, czyli w podróży z Robertem Pennem
O kolarstwie napisano wiele sążnistych tomów. Rower bywał tematem analiz od strony technicznej, społecznej i historycznej. Bywał motywem literackim, pisano o nim piosenki… Słowem – jeśli ktoś jest pasjonatem dwóch kółek, nie musi się specjalnie naszukać, żeby trafić na ciekawą pozycję na temat kolarstwa i zatopić się w lekturze. A że zima szczególnie sprzyja rozwojowi czytelnictwa (ach, te wspaniałe wieczory na kanapie pod kocykiem, z kubkiem gorącej herbaty i książką…), mam dla Was recenzję arcyciekawej książki Roberta Penna „Przepis na rower” :smirk: Zaczynamy!
Książka została wydana w polskiej wersji językowej w 2012 roku, zatem wielu z Was mogło się zetknąć z nią już jakiś czas temu. W moje łapki to niedługie dziełko wpadło dosyć niedawno – całe szczęście, że w końcu trafiło do mojej biblioteczki! W „Przepisie na rower” znajdziemy wszystko, czego moglibyśmy oczekiwać od tego rodzaju publikacji. Mamy zatem interesującą zarówno dla amatorów, jak i profesjonalnych kolarzy podróż przez historię wynalazku zwanego rowerem – ale nie tylko. „Przepis na rower” jest bowiem zapisem długiego, lecz satysfakcjonującego procesu realizacji marzenia Roberta, a więc konstrukcji jednośladu idealnego, dopasowanego do właściciela pod każdym względem. Wraz z autorem odwiedzamy zatem kolejnych specjalistów od poszczególnych elementów konstrukcyjnych roweru, podróżujemy po świecie zbierając doświadczenia, które później pomogą w podjęciu decyzji co do ostatecznego kształtu pojazdu, zwiedzamy lokalne serwisy i manufaktury. Cieszymy się wszystkimi drobnymi wspomnieniami z wycieczek na dwóch kółkach, mogąc przy okazji powspominać również własne. Radujemy się dowcipnymi dygresjami i anegdotkami, przytoczonymi z wielką swadą i nonszalancją wytrawnego gawędziarza. Zachwycamy się erudycyjnością autora, który nie tylko „przeleciał” przez wszystkie istotne historycznie momenty ewolucji roweru, ale i zadał sobie trud przyjrzenia się literaturze pięknej i kulturze w kontekście bicykli. Dzięki temu możemy dowiedzieć się, dlaczego rower odegrał sporą rolę w procesie emancypacji kobiet, co na temat jednośladów sądził Mark Twain oraz co mogą mieć ze sobą wspólnego rowerowe siodełko i… galaretka :blush:
„Przepis na rower” nie jest powieścią przygodową, chociaż nie brak w niej przygód. Nie jest także opracowaniem technicznym ani historycznym, chociaż technikaliów i dat w niej od groma i trochę. Całość tworzy natomiast idealny miks, który czyta się z wielką przyjemnością i który na długo zapada w pamięć!
Polecam zatem wszystkim cyklistom, którym książka w ręce jeszcze nie wpadła. A dla wszystkich dziewczyn, które kochają dwa kółka, przytoczę umieszczony w „Przepisie na rower” cytat z wywiadu z jedną ze słynnych sufrażystek – wprawdzie czasy już się zmieniły, ale jak widać już w XIX wieku damy wiedziały, że dwa kółka to wcale nie męska domena :wink:
„Daje kobiecie poczucie wolności i samodzielności […], w chwili gdy kobieta siada na rower, wie, że nie stanie jej się krzywda, dopóki z niego nie zejdzie. I odjeżdża. Oto obraz wolnej, nieskrępowanej kobiecości.„
Susan B. Anthony, 1896 r.